sobota, 15 listopada 2014

4.

Zamykając za sobą drzwi jej mieszkania,czułem się spięty. Nieznajomy dreszcz przebiegał po moim karku. Uczucia,które targały mną tego dnia,były mi cholernie obce. Niby byłem dupkiem,psychopatą,idiotą, nie miałem uczuć i tak dalej. Ale nigdy nie posuwałem się do takich rzeczy,jak śledzenie biednej dziewczyny. Byłem tak cholernie ciekawy,co poczuje,kiedy usiądzie na malutkiej kanapie,chcąc się odprężyć, z myślą że uciekła od kłopotu,którym jestem ja. Wtedy jej serce podskoczy do gardła, bo na stoliku znajdzie list, pokryty moim starannym pismem. 
To,że jednego dnia chciałem,by się bała i żałowała swojej decyzji z pierwszego wieczoru,a drugiego całkiem poważnie zastanawiałem się nad tym,by dać jej w końcu spokój,było niesamowicie irytujące. Przez chwilę podejrzewałem siebie o zaburzenia osobowości i inne rzeczy,które mogłyby stuknąć mi do głowy. James jednak zadbał o to,by to wykluczyć. Dureń zabrał mnie do psychiatry. Byłem więc całkiem zdrowym psycholem. Paradoks?
Założyłem na głowę kaptur i opuściłem blok. Słońce od razu bezlitośnie mnie zaatakowało,ogrzewając moją twarz. Automatycznie skierowałem się do najbliższego źródła cienia,jakim były drzewa po lewej stronie bloku. Osiedle znajdowało się w dość przyjaznej części miasta, słońce docierało tu przez prawie cały dzień,co dla mnie oczywiście było największym minusem. Niestety ten sam wspaniały człowiek,który postanowił zbudować w tym miejscu osiedle,był również wspaniałym idiotą,bo mieszkania w blokach były na tyle małe,że zadufani w sobie bogacze nie chcieli kisić w nich swoich tłustych tyłków. Z resztą,co mnie to obchodziło? Przynajmniej wszyscy sąsiedzi Charlie byli w wieku plus trzydzieści. 
Zlokalizowałem jej uroczego,białego fiata pięćset stojącego samotnie na parkingu. Miała przyjechać taksówką. Czułem się jak idiota,którym w rzeczywistości byłem. Co miałem tak naprawdę zamiar zrobić? Byłem zagubionym gówniarzem, który pierwszy raz w swoim marnym życiu dostał kosza od laski i zrobiłem z tego teatr dramatyczny. Jednak kiedy miałem pomyśleć o odpuszczeniu, coś kazało mi brnąć w to gówno. Może nie coś,a ktoś. Mój wewnętrzny głos egoisty, z którym lubiłem czasem podyskutować. Myśląc o sobie,zastanawiałem się, jak bardzo musiała nienawidzić mnie matka. W rzeczywistości byłem nikim, ale grałem sam przed sobą,że jestem kimś. Jestem wielki,ha. Dlatego teraz zrobię to,co miałem zrobić,to,co robię zawsze- pójdę po swoje. 
Stałem w cieniu drzewa,na tyle daleko,by mnie nie zobaczyła i na tyle blisko,bym ja zobaczył ją. Taksówka podjechała pod blok. Wyłoniła się z niej jej wątła postać. Włosy będące w nieładzie okalały jej smutną twarz. Nawet kiedy uśmiech wkradał się na jej usta, kiedy patrzyłem na nią,wydawała się być smutną. Stojąc tam i obserwując jej ruchy, przez chwilę byłem anonimowym przechodniem, bez chorych myśli i gównianej przeszłości. Byłem kimś,kto mógł podziwiać jej urok. Byłem nią po prostu zafascynowany. Gdybym wierzył w miłość od pierwszego wejrzenia, albo gdybym w ogóle wierzył w miłość, mógłbym stwierdzić, że się zakochałem. To nie byłoby w żaden sposób chore. To byłoby najnormalniejsze w świecie uczucie, gdybym tylko nie był sobą.Charlie,idiotko, dlaczego tamtej nocy musiałaś przywlec swoje cholerne dupsko do tego przeklętego klubu? 
Nienawidząc tego uczucia tak samo,jak nienawidziłem siebie, obserwowałem,jak znika na klatce schodowej. Jeżeli faktycznie znam się na ludziach(a nikt przy okazji nie spieprzy roboty)kiedy zrobi się ciemniej, nieustraszona -a jednak z lękiem w oczach-opuści mieszkanie,nie przykuwając niczyjej uwagi. Zgodnie z rozsądkiem weźmie ze sobą kurtkę,albo bluzę, bo przecież angielska pogoda lubi zaskakiwać nas deszczem nawet w najcieplejsze letnie noce. Wsiądzie do swojego małego auta,które będzie stało tak jak teraz jako jedyne po środku parkingu. Opuści tę spokojną część miasta na rzecz jakiegoś przesłodzonego głupka w lokach. 
Wyrzuciłem wcześniej wypalonego papierosa. Mam jeszcze trochę czasu na dopięcie paru spraw na ostatni guzik,załatwienie rzeczy nie cierpiących zwłoki. 
                                                                                         ***
Rodzice Tristana zostawili mu dom, żeby raz na zawsze odciąć się od syna,który nie był tak idealny,jakby chcieli. Korzystaliśmy na tym,spędzając czas w piwnicy,którą przerobiliśmy na miejsce do gier na konsoli. W przerwach między byciem psychopatą na etacie,bywałem zwykłym nastolatkiem,który lubił w coś pograć z kumplami. Siedziałem w półmroku,w dużym,czerwonym fotelu. Tego wieczora byłem tam praktycznie sam. Kręciłem się na fotelu, zastanawiając się,co powiem,co zrobię. Załatwiłem już wszystko,co chciałem, żeby poszło po mojej myśli. Nie potrafiłem odpowiedzieć sobie na pytanie,po co tak właściwie to robię, ale postawiłem wszystko na jedną kartę. Oczekiwałem,że podczas spotkania moja spontaniczność po prostu podsunie mi coś pod nos, bo i tak nie widziałem nic poza jego czubkiem. 
Wtedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Zerwałem się z miejsca, po cichu opuszczając pokój schodami w górę. Słyszałem krótką wymianę zdań- jego i jej. Odgłosy jego kroków przez chwilę były coraz bliżej,a potem skręciły gdzieś,aż całkiem ucichły. Zasunąłem za sobą drzwi i wyszedłem z korytarza. Stała tam, z nosem w telefonie. Boże. Kobiety są takie puste,chciałyby tylko esemesować,chodzić na zakupy i przytulać się do swoich facetów,które lubią trzymać krótko na smyczy. Schowała telefon do tylnej kieszeni spodni,zauważając kontury mojej postaci.
-Brad?
Podszedłem tak blisko,żeby zdołała mnie rozpoznać. Oczy otworzyła szeroko,a usta lekko rozchyliła w zdziwieniu.
-Odpowiedz sobie sama na to pytanie,słońce. 
_________________________________________
Jest krótki,bo to "przejście" między wydarzeniami. Już następne rozdziały będą dłuższe,a bohaterowie się poznają.
PROŚBA: zaobserwujcie @ObsesjaNews na twitterze. Konto prowadzi niezastąpiona @gryzonia której bardzo mocno dziękuję, a ja od czasu do czasu tam zaglądam. 
Może kiedyś,jak będzie więcej zaciekawionych Obsesją,będę tam dawała spojlery czy coś... :) 
@niallzzbae x 


Szablon by
InginiaXoXo